Na jakie pułapki uważać, gdy do egzaminu zostało mało czasu?

Dziś chciałam z Tobą pogadać o pułapkach, w które wpadamy podczas sesyjnego sprintu. Trzy sprawy wydają mi się z tej perspektywy ważne: po pierwsze zbyt duża pewność siebie, po drugie brak świadomości tego, w jakich sytuacjach nasza pamięć działa na najwyższych obrotach, a po trzecie betonoza – czyli niechęć do zmiany (i nie jest to lista zamknięta, dodaj później coś od siebie, jeżeli będziesz miał/a ochotę).

Zbyt duża pewność siebie

Czy to nie nadmierna pewność siebie sprawia, że za późno zabieramy się za naukę? Jak często jesteśmy przekonani, że temat wykładu nie jest zawiły i połkniemy go w pół godzinki? A czy nie zadzieramy trochę nosa bagatelizując to, czego nie wiemy? Wysiadujemy nad notatkami nie sprawdzając, ile tak naprawdę się w wyniku tej posiadówki się nauczyliśmy?

Do konfrontacji z nadmierną pewnością siebie jest potrzebna odwaga! Sprawdzaj ile wiesz, dopytuj samą/samego siebie o szczegóły tego czego się nauczyłaś/eś, odpytuj się z tego jak ogólnie rozumiesz temat, jaka była historia powstania nurtu/idei, jakie wielkie głowy za nimi stały. Nie przyjmuj niczego za pewnik! Nie daj się rozleniwić. Jeżeli na przykład dostałaś/eś w spadku po starszych rocznikach pytania do egzaminu, a jedno z nich brzmiało: „Czym jest styl poznawczy według Witkina?”, to zanim wykujesz na pamięć odpowiedź, wygoogluj czym są style poznawcze i kim był ten wspomniany Witkin. Przysięgam, że 4 minuty googlowania sprawi, że odpowiedź na pytanie wejdzie w Twoją pamięć jak w masełko. PS Świat nauki jest pełen dram, więc jeżeli na co dzień jarają się plotki i ploteczki to nie wykluczam, że to googlowanie może potrwać nieco dłużej.

A na deser po pierwszej pułapce, krzywa Dunninga-Krugera, czyli ilustracja starej prawdy, że najwięcej krzyczą Ci, którzy najmniej wiedzą.

Tak czy siak zapomnę

Drugą pułapką jest przekonanie, że sposób w jaki się uczymy nie ma związku z tym, na jak długo zapamiętujemy informację. Żeby sobie to jakoś uzmysłowić, pozwól że zadam Ci pytanie. Co zapamiętasz na dłużej:

a) treść rozmowy ze swoim crushem przy majowym grillu

b) informację, że oksydaza monoaminowa stanowi podstawę poszukiwania doznań w teorii Zuckermana?

Hmm.. Jeżeli chodzi o crusha, to zarys Waszej rozmowy rozmyje się w Twojej pamięci za jakieś pół roku. A oksydaza.. no cóż? O czym to ja mówiłam?

Jedno jest pewne, sposób w jaki zapamiętujemy informację, wpływa na to, jak skutecznie ją zakodujemy. To co ma połączenie z naszymi emocjami, odnosi się do naszej osobistej sytuacji lub jest w jakiś sposób niezwykłe, zostanie z nami na dłużej. Zazwyczaj, im więcej energii wkładamy w zapamiętywanie, tym kodowanie przebiega sprawniej. Dlatego ożywiaj wiedzę, którą zazwyczaj wkuwasz – zastanawiaj się, jak mogłabyś/mógłbyś zastosować ją do swojego życia? Albo jakie pytanie zadałabyś autorowi tej strasznie trudnej teorii? Poszukuj informacji na własną rękę, podążaj za ciekawością (nawet tą, którą trzeba na początku w sobie rozbudzić na siłę), rób własne mapy wiedzy, które będą reprezentowały to, jak Ty rozumiesz temat, a nie to, jak został on przedstawiony w podręczniku.

Betonoza w podejściu do uczenia się

Oto trzecia pułapka. Wiele osób ma świadomości tego „jak powinno być” – czyli „jak powinnam/powinienem się uczyć”, ale za tą świadomością nie zawsze idą czyny i zmiana. Zapytam wprost. Kiedy ostatnią zaktualizowałaś/eś swoją strategię uczenia się?

Często słyszę: „Ale ja lubię przepisywać prezentacje” lub „Uczę się tylko wtedy, gdy czytam w kółko skrypt”. Lubimy to, co znamy, nawet wtedy, gdy skutki działań są opłakane. Zmiana również jest trudna, bez dwóch zdań. Ciężko jest przestawić się z mało angażującego czytania prezki przez 1,5 godziny, na aktywne zadawanie pytań. Ale z dwojga złego, co wybierasz?  Bardziej absorbujący energetycznie proces nauki czy poczucie zawodu, które pojawia się za każdym razem, gdy widzisz na egzaminie pytanie, ale nie znasz na nie odpowiedzi, bo jedyna myśl, która przemyka Ci przez głowę to: „Tak, gdzieś o tym czytałem/am, to na bank było w skrypcie”.

Warto przed rozpoczęciem nauki zadać sobie pytanie, czy Twój sposób nauki jest efektywny? Jeżeli czujesz, że nie, to biorąc pod uwagę wszystkie warunki (czas pozostały do egzaminu, formę zaliczenia, Twoje preferencje) jak możesz usprawnić naukę, żeby zapamiętać jak najwięcej już za pierwszym razem? Bo oszczędność czasu nie leży w robieniu sprintów po notatkach, a w głębokim przetwarzaniu informacji. Nie sztuką jest przerobić 40 fiszek w godzinę, bo niewiele z nich zapamiętasz i strwonisz mnóstwo czasu na uczeniu się ich ponownie. Zamiast tego warto przeznaczyć czas na kopanie dołów, zagłębienie się w temat, zrobienie mini researchu w Google. Wówczas Twoje ślady pamięciowe wyskoczą z butów i cała nauka będzie wymagała zrobienia dwóch czy trzech powtórek, a nie kilkunastu.

Dobra wieść jest taka, że jeżeli wpadłaś/eś w którąś z pułapek, to wykaraskanie się z niej zajmie Ci przysłowiową sekundkę. I z tą myślą Cię zostawiam. Bardzo miło było się usłyszeć po tej długiej przerwie!